Thibaut Pinot

by

Francuzi od 38 lat czekają na to, by ich rodak wygrał najważniejszy kolarski wyścig świata. Wiemy już, że nie stanie się tak i w tegorocznej edycji. Tour de France jest rozgrywką między Tadejem Pogacarem a Jonasem Vingegaardem. Trójkolorowi grają w niej role epizodyczne, co nie oznacza, że błahe. Gdzieś w tle pojedynku gigantów z imprezą żegna się Thibaut Pinot – kochana przez wszystkich, niespełniona nadzieja gospodarzy, której życiową szansę na sukces zabrała kontuzja.

Wielka Pętla z 2019 roku była kapitalnym widowiskiem. W pierwszej części zmagań głównym animatorem pozostawał Julian Alaphilippe, który dzięki sprytowi i kapitalnej dyspozycji łącznie aż przez 14 dni pozostawał liderem. Kiedy impet „Loulou” powoli słabł, do głosu w wielkim stylu dochodzić zaczynał Pinot. Po osiemnastu etapach zmagań był w „generalce” piąty, ale wyłączając muszkietera z Quick-Stepu był z nagroźniejszymi rywalami praktycznie na zero. Od drugiego Egana Bernala (który cały wyścig potem wygrał) dzieliło go tylko 20 sekund. W dodatku był na fali, uskrzydlony wygraną na legendarnym Tourmalet.

Aż przyszedł czarny dzień. 26 lipca 2019 roku, odcinek z Saint-Jean-de-Maurienne do Tignes. Pinot szybko został za główną grupą, a chwilę potem kamery pokazały, jak płacząc zsiada z roweru, by schować się w wozie technicznym. Kontuzja zabrała mu to, na co pracował przez całe, dotychczasowe życie.

– Był w swojej najlepszej formie. Mógł wygrać Tour. Pamiętam etap dzień po Tourmalet, do Foix, kiedy zgubił późniejszego zwycięzcę, Bernala. Nadzieje były wielkie, ale kilka dni później ustąpiły miejsca wielkiemu smutkowi – opowiadał mi Humbert z fanklubu „Collectif Ultras Pinot”. To właśnie wtedy, mimo klęski Pinota zaczęły kochać tłumy. – Wcześniej miał na koncie wiele cennych wygranych, jasne. Alpe d’Huez, inne… Ale to właśnie podczas Touru 2019 wdarł się do serc ludzi – przyznał.

To właśnie podczas Touru 2019 Pinot wdarł się do serc ludzi

Humbert z fanklubu „Collectif Ultras Pinot”

Jeszcze tego samego dnia, w rozmowie z menedżerem swojej ekipy mówił, że chce kończyć karierę. Że to, co się stało go przerosło i po tym ciosie nie będzie już w stanie się podnieść. Na kilka miesięcy zaszył się na swojej rodzinnej farmie, nie mogąc patrzeć na rower. Na szczęście – wrócił.

Wygrane jednak nie przychodziły. Jeździł naprawdę dobrze, kilkukrotnie bywał ich bliski (jak w Criterium du Dauphine 2020, kiedy to przegrał w „generalce” tylko z Danielem Martinezem), ale tego, co najbardziej uskrzydla wciąż brakowało. Triumf na Tourmalet, który wcześniej dał mu takiego kopa, zaczynał ciążyć. Wątpliwości dotyczące tego, czy uda się go powtórzyć narastały.

Pierwsza od czasu pamiętnej „Wielkiej Pętli” wygrana przyszła dopiero w poprzednim sezonie. W dodatku – w dość dramatycznych okolicznościach. Pinot uciekał na czwartym etapie Tour of the Alps. Robił, co mógł, ale tuż przed metą wyprzedził go obecny król kolumbijskich wyścigów, Miguel Angel Lopez. Znów pojawiły się łzy.

Odpowiedź była jednak najlepszą z możliwych. Już dzień później Francuz zaatakował ponownie i tym razem nie dał innym szans. Niedługo potem wygrał też etap Tour de Suisse. Ale, co ważniejsze – na kolarstwo zaczął patrzeć nieco inaczej. Spokojniej. Bardziej swobodnie.

Odrzucił presję, którą widocznie sam na swoje barki kładł. Całkowicie ustąpiła ona, gdy na początku 2023 roku ogłosił, że będzie to jego ostatni sezon w peletonie. Pojechał na Giro d’Italia, gdzie raz za razem atakował. Ofensywna jazda dała mu piąte miejsce w „generalce” i triumf w klasyfikacji górskiej. Zabrakło wisienki na torcie – etapowej wygranej (dwukrotnie był drugi), jednak jego występ porwał kolarski świat. Wydawało się pewnym, że pojedzie na Tour de France, by móc się z tym wyścigiem pożegnać. Na swoich warunkach.

I tak też robi. Dwunastego dnia zmagań ruszył do ucieczki, dzięki której awansował w klasyfikacji generalnej na dziesiąte miejsce. Powiecie – tylko dziesiąte. Od czwartej pozycji dzielą go jednak tylko nieco ponad dwie minuty. Od podium – niespełna cztery. Czy patrzy w jego stronę? Pewnie nie, to podejście już się u niego zmieniło. Jeśli jednak pojawi się szansa, z pewnością ją chwyci.

– Mamy u siebie wielu dobrych kolarzy, każdego z nich bardzo lubimy. Ale Thibaut jest szczególny, także ze względu na to, jakim jest człowiekiem. Żyje na wsi, otoczony zwierzętami… jest bardzo „francuski”, ale w starym, francuskim stylu. Wielu ludzi może się z nim utożsamiać – podsumował Humbert.

fot. ASO

(Visited 331 times, 1 visits today)

One Reply to “„Thibaut jest szczególny”. Ostatni Tour Pinota”

  1. Pawel S. pisze:

    Wydaje mi się ze powinien zmienić team kilka lat temu. Za długo siedzi w FDJ. Nowe środowisko, nowi koledzy, nowi trenerzy, nowa motywacja. Może by pomogło…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

14 + 4 =

Close Search Window