by

Tour de France jest najważniejsze, największe i jeszcze parę innych naj- można mu spokojnie przypisać. Najszybciej ogłosiło też trasę przyszłorocznej edycji. 

Giro miało również już ogłosić trasę i z jednej strony wydaje się, że jak to Włosi – ‚piano, piano”, ale stawiam dolary przeciwko orzechom, że zbyt spokojnie wśród organizatorów nie jest, bo problemy z planowanym startem w Albanii i przeciągające się rozmowy z głównym sponsorem pewnie podnoszą ciśnienie bardziej niż dobre espresso. A Vuelta…Vuelta to dopiero co była, więc umówmy się – nie będziemy teraz gorączkowo sprawdzać każdego możliwego przecieku dotyczącego trasy trzeciego Grand Touru w 2025 roku. Poza tym – pewnie i tak wygra Roglić, niezależnie od tego jak ta trasa będzie wyglądać.

No więc tak, to znów Wielka Pętla zbiera najwięcej uwagi i pod kątem budowania napięcia kolejnej edycji zgarnia (nomen omen) zółtą koszulkę lidera. Bo znając trasę już możemy snuć scenariusze kto, gdzie i kiedy będzie finiszował, atakował, zyskiwał i tracił. Znów możemy stawiać najważniejsze pytanie – Tadej czy Jonas? A może znów Wout wróci do bycia człowiekiem orkiestrą i wygra płaski finisz, etap w górach i czasówkę? A może Matje znów założy żółtą koszulkę i przy okazji będąc liderem pokaże jak ważny jest team work rozprowadzając Philipsena? Czy znów Kwiato ruszy w bój i powalczy o swój trzeci etapowy sukces w Wielkiej Pętli? A może po 10 latach Rafał Majka ponownie mrugnie do kamery i zgarnie czwarte zwycięstwo w Tour de France?

Właśnie dlatego, że znamy trasę Grande Boucle możemy snuć powyższe scenariusze i dumać nad tym kogo i gdzie będziemy mogli wypatrywać. Francuski wyścig ma też jeszcze jedną przewagę nad Giro – termin. Warunki pogodowe musiałyby być wyjątkowo ekstremalne, by groziło to odwołaniem etapu, a we Włoszech… Co nam po tym jak organizatorzy zaplanują na trasie Stelvio czy Finestre, jak nie mamy żadnych gwarancji, że pogoda w maju pozwoli tamtędy pojechać? A w przypadku Vuelty termin powoduje, że wcale już nie mamy takiej grzałki na ponowne śledzenie rywalizacji przez całe trzy tygodnie na pełnej intensywności, bo odczuwamy już przesyt emocji związanych z całym sezonem. 

Powtórzmy więc raz jeszcze – Tour jest naj. Przejdźmy zatem do konkretów. Do gęstego. Do najważniejszych etapów przyszłorocznej edycji.

Choć oczywiście wyścig trwa 21 dni i na dystansie trzech tygodni ścigania może się wydarzyć wiele to całość rozegra się w górach. A tychże gór w Tour de France 2025 nie zabraknie. Przyjrzyjmy się zatem tym etapom które powinny okazać się kluczowe w perspektywie całego wyścigu.

Pierwsza połowa rywalizacji będzie nieco łatwiejsza, bo zanim dotrzemy w to miejsce do pokonania będą etapy, które będą głównie płaskie lub takie, które przebiegać będą w terenie sprzyjającym zawodnikom walczącym w klasykach. Do tego będzie też dość płaska czasówka w Caen, a to sprawi, że do Święta Bastylii generalka powinna być dość ciasna.

Etap 10

Tego dnia, właśnie w narodowe święto Francji, powinny jednak nastąpić pewne przetasowania, bo na dystansie 163 kilometrów będzie ponad 4000 metrów w pionie i aż 7 górskich premii, w tym ta ostatnia prowadząca do mety na Puy de Sancy. Do mety na wulkanie będzie prowadzić droga długości nieco ponad 3 kilometrów o średnim nachyleniu 8%.

Źródło: https://www.letour.fr

Etap 12

Witamy w Pirenejach. Zanim jednak wjedziemy w wysokie góry na kolarzy będzie czekać 120 kilometrów płaskiego dojazdu i wówczas zrobi się już tylko trudniej. Col du Soulor, następnie Col des Borderes, a meta 12. odcinka znajdzie się na legendarnym Hautacam.

Źródło: https://www.letour.fr

Dwa lata temu najlepszy był Jonas, ale my w pamięci mamy rok 2014, kiedy to dzień po wielkim sukcesie w Saint Lary Soulan Rafał Majka znów walczył o punkty do klasyfikacji górskiej. Podczas wspinaczki na Hautacam Polak jadący w koszulce w grochy musiał jednak uznać wyższość lidera generalki – Vincenzo Nibalego. Zgred tego dnia jednak i tak mógł świętować, bo zapewnił sobie pierwsze zwycięstwo w klasyfikacji górskiej.

Etap 13

Z jednej strony można narzekać, że skoro już w tych Pirenejach jesteśmy to można byłoby zrobić oldskulowy, 230-kilometrowy etap z jakimiś czterema czy pięcioma przełęczami, ale wydaje się, że tego typu etapy już odeszły do lamusa. Zamiast tego mamy czasówkę na dystansie 11 kilometrów – szybki, płaski dojazd i 8 kilometrów wspinaczki na Peyragudes – krótko i konkretnie. To będzie pierwsza górska czasówka od pamiętnej jazdy na czas z metą na La Planche des Belles Filles, kiedy to Tadej zaszokował cały kolarski świat przejmując żółtą koszulkę od Primoza Roglica.

Źródło: https://www.letour.fr

Podobnie jak w przypadku mety na Hautacam Wielka Pętla na Peyragudes była w 2022 roku, a dzień przed wygraną Jonasa jako pierwszy na kresce zameldował się Tadej. 

Etap 14

Pirenejski tryptyk domyka odcinek do Superbagneres. Zanim jednak kolarze tam dotrą zmierzą się z klasykami Wielkiej Pętli – Col du Tourmalet, Col d’Aspin i Col de Peyresourde. Meta została usytuowana na 12-kilometrowym podjeździe o średnim nachyleniu 7,5%.

Źródło: https://www.letour.fr

Ostatni raz Tour de France przejechało etap w takiej konfiguracji w 1989 roku. Wówczas w Superbagneres w dwójkowym finiszu lepszy od Pedro Delgado okazał się Robert Millar. 

Etap 16

Po 12 latach wróci w roli mety etapu. Gigant Prowansji. Góra Wiatrów, a skoro nastał czas trenażerów – Ventop. W każdym razie – Mont Ventoux. Nie trzeba wiele więcej dodawać, bo historia tej góry mówi sama za siebie.

Tak było ostatnim razem, gdy meta znalazła się na samym szczycie. Szarża Froome’a po zwycięstwo na Ventoux w drodze po swoje pierwsze zwycięstwo w Tour de France. A za jego plecami m.in. Quintana, Nieve, Purito, Contador, Fuglsang, Valverde, Dan Martin i Michał Kwiatkowski w białej koszulce lidera klasyfikacji młodzieżowej. 

Etap 18

Col du Glandon, Col de la Madeleine i Col de la Loze – trzy przełęcze, które łącznie dają blisko 70 kilometrów wspinaczki. Nie są to najbardziej strome góry, ale dystans i umiejscowienie ich w wyścigu sprawiają, że należy rozpatrywać ten odcinek jako królewski. Pora więc na najbardziej oklepany frazes – tu nikt wyścigu jeszcze nie wygra, ale ktoś go tu może przegrać.

Źródło: https://www.letour.fr

Jeśli o jakimś podjeździe Tadej Pogacar może powiedzieć, że za nim nie przepada to zdecydowanie jest to Col de la Łoże. W 2020 roku na 17. etapie uciekł mu Primoż Roglic i Miguel Angel Lopez, a trzy lata później poniósł chyba największą porażkę w karierze tracąc ponad 5 minut do Jonasa i definitywnie pożegnał się z szansami na wygraną w Wielkiej Pętli’23.

Etap 19

Ostatni pojedynek w wysokich górach. Do pokonania będzie Col du Pre, Cormet de Roseland i finałowy, blisko dwudziestokilometrowy podjazd na La Plagne – tu najprawdopodobniej poznamy zwycięzcę Tour de France 2025.

Źródło: https://www.letour.fr

W dniu w którym kolarze dotrą na szczyt La Plagne miną dokładnie 23 lata i jeden dzień od poprzedniej wizyty Tour de France na tej górze i ciężko powiedzieć coś innego – to była inna EPOka. Po wygraną sięgnął Michael Boogerd, a za jego plecami był Carlos Sastre, Lance Armstrong, Joseba Beloki, Raimondas Rumsas, Levi Leipheimer, Ivan Basso, Jose Azevedo, Santi Botero, a Top 10 zamknął Roberto Heras. Tak było na mecie, ale nazwiska możecie skreślać wedle własnego uznania 😉

(Visited 134 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

10 + piętnaście =

Close Search Window