Ruszamy z tym sezonem! Przed nami australijskie Tour Down Under, a to idealny moment na to, by zwrócić uwagę na najważniejsze sprawy i tematy którym będziemy się przyglądać aż do jesieni.
Jonas ⚔️ Tadej
Powrót Jonasa do formy po fatalnej kraksie w Kraju Basków był imponujący i można by zapytać – czy brak zakłóceń w przygotowaniach do Wielkiej Pętli pozwoliłby pokonać Pogačara minionego lata? Ja mam duże wątpliwości, ale jedną z tych rzeczy za które kochamy kolarstwo jest to, że po roku nadchodzi okazja do rewanżu i tym samym Vingegaard będzie mógł wyrównać stan rywalizacji ze Słoweńcem do trzech wygranych w Tour de France.
Przez pierwsze półrocze sezonu 2025 drogi obu zawodników się nie przetną ani razu, a ich przygotowania do najważniejszej imprezy będą wyglądać zgoła odmiennie. Aż do 5 lipca w Lille napięcie i „grzałka” na ich rywalizację będzie nieustannie rosnąć. Oby obaj dotrwali w zdrowiu i bez kraks, a możemy być pewni, że dwaj najlepsi kolarze w wyścigach etapowych ostatnich czterech sezonów zapewnią nam emocje na najwyższym poziomie.
Zapewnią nam też emocje w ostatnim Wielkim Tourze sezonu, bo zarówno Jonas, jak i Tadej zapowiedzieli, że pojawią się na hiszpańskiej Vuelcie. Etap z metą na Polach Elizejskich i start Vuelty w Turynie dzieli niecały miesiąc, więc możemy być względnie pewni, że żaden z nich nie dostanie nagłej zapaści formy i drugi raz w tym roku będziemy mogli ekscytować się ich walką.
Panie, kiedyś to był Sky, teraz to ni ma Ineosu
Drużyna, która od powstania w 2010 roku wygrała siedmiokrotnie Tour de France, trzykrotnie Giro d’Italia i dwukrotnie Vuelta a España już od 2-3 sezonów nie jest wśród ekip rozdających karty w peletonie. Wydaje się wręcz, że niezbyt mają aktualnie możliwości do tego by do swoich największych sukcesów nawiązać, bo Carlos Rodriguez, Thymen Arensman, sto czterdziestopięcioletni G Thomas i poturbowany Egan Bernal nie dają zbyt wielkich nadziei na to, że rzucą rękawicę Tadejowi, Jonasowi, Remco, Primožowi, Kussowi, O’Connorowi, Carapazowi, Almeidzie, Landzie… No można by tak wyliczać i być może nawet gdzieś między tych wymienionych dali by radę wskoczyć zawodnicy z Ineosu, ale…czy bycie „gdzieś pomiędzy” byłoby zadowalające dla drużyny która przez praktycznie dekadę kompletnie zdominowała Wielkie Toury? Sądzę, iż niekoniecznie.
W tym wszystkim wciąż jest Michał Kwiatkowski. I na tym rebrandingu z drużyny absolutnie największej, najlepszej i najbogatszej do drużyny…średniej (?) Kwiato może całkiem sporo zyskać, Ekipa nie będzie już w pełni podporządkowana jednemu celowi, jakim było zwycięstwo Wigginsa/Thomasa/Froome’a w Wielkiej Pętli, a dodatkowo Polakowi ubył współlider na wiosenne klasyki, bo Tom Pidcock przeniósł się do Q36,5. O tym co mistrz świata z Ponferrady potrafi dobrze wiemy i jeśli okres przygotowawczy oraz pierwsze starty obędą się bez kraks i w zdrowiu to możemy spodziewać się Michała w czołówce. Strade Bianche po raz trzeci? A może Amstel Gold Race również trzeci raz? A jakby tak drugi monument do kolekcji w Liege? No nic, pożyjemy, zobaczymy.
Trzecia siła
Można a priori założyć, że Visma i UAE to dwie najmocniejsze ekipy w stawce i to nie tylko ze względu na swoich głównych liderów. W żółtych barwach Kuss, Wout, Jorgenson, Yates, a w drużynie z Bliskiego Wschodu drugi Yates, Ayuso, Almeida czy McNulty – każdy z nich byłby w większości teamów podstawowym liderem. I choć w swoich składach taką rolę zdarza im się pełnić to jednak jest to tylko wtedy, gdy nie są podporządkowani Tadejowi i Jonasowi. Można dywagować na temat tego, że skład Vismy jest bardziej zrównoważony, bo Vingegaard jest zawodnikiem w zasadzie jednowymiarowym i znaczną część kalendarza „pokrywa” Van Aert, a wszechstronność Pogačara sprawia, że nie trzeba w ekipie zawodników pokroju Wouta. Nie zmienia to faktu, że te dwie drużyny są najlepsze. Kto może próbować do nich doskoczyć?
Lidl-Trek, RedBull-Bora i Soudal-QuickStep zdają się być najbliżej. Evenepoel i Roglič zaliczani są do „Wielkiej Czwórki”, ale nie jestem do końca pewien, że można ich faktycznie stawiać w jednej linii z Vingegaardem i Pogačarem. Belg w ubiegłym roku zdobył dwa złote medale na Igrzyskach Olimpijskich i stanął na najniższym stopniu podium w Tour de France, a do tego w hajlajtsach sezonu trzeba mu dopisać drugie miejsca w Lombardii i generalce Paris-Nice. Mikel Landa był dwukrotnie w Top10 Grand Tourów, a w Katalonii przegrał tylko z Tadejem. Wyniki Remco oraz Landy potwierdzają tylko, że w belgijskiej drużynie to nie wiosenne klasyki są już najważniejsze, a próba nawiązania walki z dwoma kolarskimi cyborgami i w bezpośredniej rywalizacji z nimi to właśnie Soudal-Quick Step był najbliżej Vismy i UAE.
Patrząc na ranking z niewielką punktową stratą do Soudal-QuickStep był Lidl-Trek. Znaczna część tych punktów to zasługa Madsa Pedersena, który wygrał Gent-Wevelgem, był trzeci w Roubaix i tuż za podium w San Remo, ale nie można zapomnieć też o Matthiasie Skjelmose, który na dobre wskoczył do czołówki wśród zawodników walczących w wyścigach etapowych. Duńczyk był piąty w hiszpańskiej Vuelcie, a do tego zanotował podium w Romandii i Kraju Basków. W grupie są jeszcze Giulio Ciccone, Tao Geoghegan Hart, Toms Skujins, Johnny Milan, Jasper Stuyven i kolejna belgijska perełka w osobie Thibau Nysa – trzeba przyznać, że jest kim rywalizować w zasadzie w każdym terenie, ale osobną sprawą jest to czy będą w stanie rzucić rękawicę Vismie i UAE w Wielkich Tourach. Obawiam się, że nie.
Wygraną w trzytygodniowym wyścigu odniosła jednak ekipa RedBull-Bora za sprawą sukcesu Rogliča w Vuelcie. Dani Martinez był pierwszy spośród śmiertelnych w Giro, a do tego Skoczek wygrał Delfinat, Vlasov i Lipowitz zajęli 2. i 3. miejsca w Romandii, a Hindley ukończył na pudle Tirreno-Adriatico. Tym samym możemy uznać, że w górach jest komu rywalizować. Ralph Denk sięgnął jednak po nazwiska, które uzupełnią głębię drużyny w każdym jej aspekcie. W barwach RedBulla od tego roku będziemy oglądać Maxima van Gilsa, Oiera Lazkano, Laurence’a Pithie, Jana Trantika, Finna Fisher-Blacka i Giulio Pellizzariego – gdy zestawimy ich razem z wspomnianymi wyżej Rogličem, Martinezem, Vlasovem, Hindleyem i Lipowitzem to wydaje się, że spośród tych trzech omawianych ekip grupa spod znaku czerwonego byka okaże się najmocniejsza w 2025 roku.
Matje czy Wout?
Tak, są koszulki. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Śmiało, możecie zamawiać.
Żeby potem nie było, że na klasyki nie macie się w co ubrać.
No bo na klasykach to chyba znowu Ci dwaj będą głównymi aktorami. Tak jak Tadej i Jonas w górach, tak Matje i Wout w klasykach. I dobrze, bo po tym jak w zeszłym roku Wout nie ukończył Dwaars tak przepadła mu ta cała część sezonu, a Matje to wykorzystał doskonale zgarniając w tydzień Flandrię i Roubaix. Jednemu ciężko będzie powtórzyć te same sukcesy drugi rok z rzędu, a drugiemu, głęboko wierzę, że nie powtórzy się tak pechowy sezon. Nie zostaje więc nic innego jak czekać – Omloop już 1 marca, a według zapowiedzi na starcie w Gandawie będzie Wout. Nie wiemy póki co jakie wyścigi poprzedzające Flandrię i Roubaix pojedzie van der Poel.
Punktowe battle royale
Sezon 2025 domyka trzyletnią perspektywę rankingową będącą podstawą do przyznawania licencji World Tour. Zasady są generalnie całkiem proste – do puli punktowej wliczanych jest 20 najlepszych zawodników danej drużyny i 18 najlepszych ekip w okresie 2023-2025 dostanie licencje na lata 2026-2028. Rzućmy okiem na to jak wygląda ranking u progu tego sezonu.
W tym przypadku czołówka nas średnio interesuje, bo w zasadzie mają tyle punktów, że mogliby nie startować cały sezon, a i tak drużyny z dołu by im nie zagroziły. Patrząc od miejsca 25. w górę pierwszą ekipą która powinna zebrać naszą uwagę jest XDS Astana. Team Alexandre Vinokourova aktualnie posiada licencję WT, ale w zasadzie potrzebuje cudu do utrzymania tego statusu i wątpię czy zawodnicy pokroju Bettiola, Ulissiego, Masnady, Huguity, Teunissena czy Champouissina ten cud zapewnią. Ekipa z Kazachstanu wspierana chińskimi pieniędzmi zapewne będzie polować na mocno punktowane azjatyckie wyścigi i w tym szukać szansy na zabezpieczenie sobie dzikich kart w sezonie 2026.
Aktualnie drugą drużyną „pod kreską” jest Arkea, która ma nieco mniejszą stratę do „bezpiecznych” Cofidisu i teamu Picnic PostNL, więc prawdopodobnie to te trzy drużyny będą głównie uwikłane w walkę o zachowanie statusu WorldTour. Patrząc po składach Stanislaw Aniołkowski i koledzy mają chyba nieco mocniejszą ekipę od byłem grupy Łukasza Owsiana i wydaje się, że to właśnie Arkea wraz z Astaną spadną dywizję niżej. Ale…
Interes o jak najlepsze rezultaty na przestrzeni całego sezonu będą mieć jednak wszystkie drużyny zagrożone spadkiem z WT i czołowe drużyny ProTeam którym „nie grozi” awans do WorldTouru. O dzikich kartach na sezon 2026 zadecyduje bowiem ranking roczny dzięki któremu chociażby Astana może zapewnić sobie obligatoryjne zaproszenia na wszystkie wyścigi WorldTouru mimo utraty statusu WT. Drugie miejsce w rankingu rocznym (które także daje zaproszenie na wszystkie wyścigi WorldTour) spośród ekip ProTeam prawdopodobnie rozstrzygnie się między Q36,5, Tudorem i UNO-X. Trzecia drużyna w tymże rankingu zyska zaproszenia na WorldTourowe klasyki, a co za tym idzie – jedna z tych czterech ekip będzie zdana na łaskę organizatorów przyznających dzikie karty, bo nie otrzyma automatycznych zaproszeń wynikających z pozycji w rankingu.
„Chińczyki” w World Tourze
I nie chodzi tu oczywiście o pogardliwe nazwanie pewnej nacji, a powszechnie używany termin określający sprzęt produkowany w Chinach występujący na świecie pod różnymi „niechińskimi” markami. Tym razem karty na stół wykłada wielka fabryka karbonowych części z Schenzen: XDS Carbon Tech będzie oficjalnie dostarczać rowery dla Astany. Pewnie każdy z nas ma znajomych, którzy niejedną część do roweru zamawiali u majfrendów i ci właśnie znajomi dzielą się zazwyczaj na dwie grupy – tych, którzy są absolutnie zachwyceni i nie wyobrażają sobie dokonywać zakupów wśród powszechnie znanych (i drogich) marek i na tych, którzy baliby się zamówić chociażby dzwonek, a co dopiero ramę, koła czy kompletny rower. Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że w rolę testerów (kaskaderów?) wcielą się teraz zawodowi kolarze żebyście wy nie musieli.
Natomiast tak całkiem serio to XDS wybrało dobry moment i dobry zespół do wejścia do WorldTouru. Konieczność walki na każdym froncie przez kolarzy Astany z powodów o których wspominaliśmy wyżej daje pewność, że widoczność chińskich rowerów powinna być duża, a jeśli do tego Bettiol czy Ulissi czy inny Tejada osiągnie jakiś fajny rezultat – zdania na temat rowerów z Państwa Środka mogą zacząć się nieco zmieniać.
Niemniej – złośliwi już szykują memy, a życzliwi przypominają co się kiedyś mówiło o Van Ryselu.
Pojedynek na styl
Kolarstwo „modowe” zbyt rzadko spotyka się z kolarstwem zawodowym. W World Tourze kolarze często jedzą w ciuchach marek, których nawet nie będziecie w stanie wymienić. Wyjątek od lat stanowi Rapha i jej nowe kolekcje dla EF Educaction. Od tego sezonu do gry wchodzi Maap i efektownie ubiera na fioletową swą rodzinną ekipę Jayco. Pozostaje tylko zadać pytanie: kiedy Pas w World Tourze?
Pewnie, fancy producentów jest co najmniej kilku, a gotowe projekty koszulek większości drużyn ma przecież znany na Instagramie stycle.design. Prawdą jest, że jednak niezbyt często mamy do czynienia z wzorami znanymi z wspomnianych wyżej Jayco czy EF, bo z łezką w oku wspominamy już dość retro koszulki La Vie Claire czy Castoramy, nie wspominając już o legendarnych strojach Mario Cipolliniego. Wszystko i tak będzie lepsze niż potworki znane z koszulek Androni Giocattoli czy Bardiani.
Demi Vollering w nowy barwach
Gdyby przełożyć to na kolarstwo męskie to tak jakby Tadej Pogacar przeszedł… do Groupamy. Kochamy Kasię Niewiadomą, ale trzeba przyznać, że to Demi Vollering jest największą gwiazdą kobiecego peletonu i z pewnością najwyżej wycenianą kolarką świata, bo przy okazji jej transferu niejednokrotnie padała kwota miliona euro rocznej wypłaty. Długo łączona z Emiratami przechodzi jednak do FDJ-Suez co jest nie tylko zaskoczeniem, ale i sporym przemeblowaniem na kolarskiej mapie sił w kobiecym peletonie.
Cała kobieca część tego sportu powinna jednak na tym zyskać i to w zasadzie na kilku polach. Sam transfer, a w zasadzie wypłata Demi byłaby nie do dźwignięcia dla ekipy FDJ-Suez, ale tu z pomocną ręką wyszedł Specialized, który wziął na siebie mniejszą lub większą część kontraktu Holenderki. Kolejną współpracą, która bez Demi byłaby niemożliwa, jest wejście Nike do FDJ-Suez jako sponsor lifestyle’owy. I jest to o tyle ciekawe, że mając na uwadze współpracę amerykańskiej marki przed laty z Armstrongiem to musieli się mocno zastanawiać nad ponownym wkroczeniem w kolarski świat.
Odejście Demi z najlepszej grupy w stawce do ekipy która była na 7. miejscu w kobiecym rankingu World Tour powinno też nieco zrównoważyć układ sił, bo chyba wszyscy możemy się zgodzić co do tego, że Team SD Worx-Protime był zdecydowanie zbyt mocny na tle pozostałych drużyn.
Marta Lach z dużym krokiem do przodu
Na odejściu Vollering z SD Works najwięcej zyska Lotte Kopecky – będzie niekwestionowaną liderką drużyny i… Marta Lach dla której znalazło się miejsce w do niedawna najsilniejsze kobiecej ekipie w stawce. Dla Polki to awans po każdym względem, bo choć może nie będzie miała od razu statusu liderki jak Ceravicie. Przynajmniej na początku. A potem kto wie, bo i tak powinna być jedną z czołowych postaci w swoim składzie, a sezon jest długi i Marta swoje szanse na zagranie pierwszoplanowej roli dostanie.
Nowe nazwy do zapamiętania
W gruncie rzeczny zmian nie jest tak wiele. Choć i tak wiadomo, że wszyscy będziemy nazywać ich „Emiratami” to do oficjalnego UAE Team Emirates dodany zostanie jeszcze XRG. Nie mylić z XDS, czyli wsponianą wyżej chińską marka rowerów i nowym pierwszym członek nazwy zespołu XDS Astana Team. Największa zmiana jednak w holenderskim Team DSM-firmenich PostNL, który od tego sezony będzie miał nowe barwy i nową nazwę: Team Picnic PostNL. „Pikniki” się przyjmą? Przyjmą…
Szwajcaria rośnie w siłę
Ekipa Tudor powstała w 2022 roku i z każdym kolejnym sezonem stawia krok w przód. Już w ubiegłym roku mając w składzie Matteo Trentina, Michaela Storera i Alberto Dainese można było liczyć na co najmniej kilka niezłych wyników. Takie dowoził głównie Australijczyk, który był 10. w Giro d’Italia i 6. w UAE Tour. Z dwóch wymienionych Włochów lepiej radził sobie starszy Trentin, który wygrał generalkę Tour de Wallonie, ale na gwiazdę grupy w trakcie sezonu wyrósł Arvid de Klein notując pięć wygranych, a wśród nich m. in. etap Paris-Nice.
Na 2025 w składzie są jednak gwiazdy-gwiazdy. Julian Alaphilippe i Marc Hirschi to absolutna czołówka peletonu i mogłoby się dla niektórych wydawać dziwne, że zdecydowali się przejść do poniekąd drugoligowej ekipy. Jeśli przyjrzymy się jednak ich roli w poprzednich teamach to ich decyzja wydaje się być bardziej zrozumiała. Francuz przestał być pierwszoplanową postacią w Soudalu z racji przemodelowania drużyny w kierunku wsparcia Evenepoela w górach, a Szwajcar w UAE musiał liczyć tylko na to, że wraz z nim w wyścigu nie pojedzie Tadej.
Kalendarz Tudora także powinien być całkiem bogaty w wyścigi WorldTouru, więc być może musimy się coraz bardziej przyzwyczajać do charakterystycznych czarno-czerwonych koszulek, a za sprawą Alaphilippe’a i Hirschiego będziemy mieli okazję widzieć tę koszulkę w pełnej krasie na linii mety.
Kempa & Kuba
Last modified: 20/01/2025