by

Tadej Pogacar, Jonas Vingegaard, Remco Evenepoel, Primoz Roglic, a także Mathieu van der Poel i Wout van Aert. To dziś największe gwiazdy kolarstwa. Może jeszcze Mads Pedersen, Filippo Ganna, Jasper Philipsen czy Bini Girmay. To dziś największe gwiazdy światowego peletonu. To dość krótka lista. Po pierwszych miesiącach ścigania prezentujemy Wam kilka nazwisk, które naszym zdaniem mogą w roku 2025 do niej dołączyć albo do niej wrócić.

Jan Christen

Ma 20 lat i już 2 wygrane w tym sezonie. Rok temu stanął na podium Milano-Torino. Patrząc na wiek, progres wyników oraz fakt, że ekipa z Emiratów staje się miejscem kolarskiego rozwoju nie tylko dla Tadeja Pogacara, można śmiało przewidywać, że Szwajcar w najbliższym czasie stanie się jedną z większych gwiazd kolarstwa. Czy już w tym roku? Tego nie wiemy.

Egan Bernal

Najpierw ustalmy, z kim mamy do czynienia. Wielu kibiców zaczęło interesować się kolarstwem w okresie pandemii. Od zawsze „nowymi gwiazdami” są Tadej Pogacar, Remco Evenepoel czy Jonas Vingegaard. Tymczasem wystarczy wrócić do roku 2019, by zobaczyć, że „nie tak miało być”. Największą gwiazdą kolarstwa, kolarskim Messim i Ronaldo w jednym, mistrzem „na lata” miał być Egan Bernal. I nie mieli co do tego wątpliwości ani kibice, ani dziennikarze, ani zwłaszcza włodarze ekipy Ineos, podpisując rzadko jak na tamte czasy 6-letni kontrakt z Kolumbijczykiem, świeżo upieczonym zwycięzcą Tour de France. A co było potem? Potem była kontuzja i przegrany sezon 2020. A potem była katastrofa — wypadek, podczas którego omal nie zginął. Długi powrót najpierw do zdrowia, a potem do ścigania. W styczniu 2025 roku, 6 lat po zwycięstwie w TdF, Egan Bernal wydaje się wracać na właściwą ścieżkę. Zdominował Mistrzostwa Kolumbii, w świetnej formie przyjechał do Europy i… złamał obojczyk podczas pierwszego startu. Po miesiącu przerwy wrócił na Katalonię i zameldował się w Top10.

Lenny Martinez

Ostatnia nadzieja Francuzów. Syn swojego ojca i wnuk swojego dziadka. Bardziej kolarskie geny w peletonie ma tylko Mathieu van der Poel. Ma 22 lata, kilka zwycięstw na koncie, ale i kilka porażek, jak kiepski debiut w Tour de France rok temu. Presja na młodego Francuza jest ogromna: po Thibaut Pinot i Davidzie Gaudu to on ma być tym kolejnym, który powalczy o wygraną w Wielkiej Pętli. Na razie podjął jedną ważną decyzję, która już różni go od wyżej wymienionych: opuścił Francję i sezon 2025 rozpoczął w roli pomocnika w Bahrain Victorious. Czy ma to być przystanek w pogoni za czymś więcej, czy początek „prozy życia” w peletonie? Ten sezon powinien nam to pokazać – póki co wygrał etap w Paris-Nice i ukończył Katalonię na 5. miejscu.

Marco Brenner

Niemiec ściga się na poziomie World Touru już 5 lat, a sam ma ich niespełna 23. I od początku uchodzi za wielki talent z idealnymi warunkami do bycia czołówką górali na świecie. Jednocześnie ciągle w palmares brakuje mu znaczących wyników, a przecież jest w wieku, w którym Tadej Pogacar miał już dwie wygrane w TdF. Podobnie jak w przypadku Lenny’ego Martineza impulsem do postępu w wynikach powinna być zmiana drużyny: jak na razie początek sezonu w Tudorze wygląda u niego imponująco. A może bardziej wyglądał, bo póki co leczy kontuzję po kraksie na Faun Drome Classic. Jedno jest pewne: Niemcy czekają na kolejną gwiazdę kolarstwa i ciągle pokładają w Brennerze spore nadzieje.

Paul Magnier

Francuzi czekają na kogoś kto da im wygraną w Wielkiej Pętli już 40 lat i choć na przestrzeni lat w niejednym pokładano nadzieję to nie zanosi się by w najbliższym czasie ktokolwiek był w stanie powtórzyć wynik Hinaulta. Czy fani Trójkolorowych nie mają jednak na kogo liczyć? W perspektywie wygrania Tour de France pewnie tak, ale kolarstwo to nie tylko Grande Boucle, a do zawodowego peletonu wchodzi (i to z buta) Paul Magnier. Niespełna 21-letni zawodnik Soudal Quick-Step już w tym roku zdążył wygrać jeden z etapów Etoile de Besseges i był drugi w Omloopie oraz Le Samyn. Kolejne tygodnie aż tak kolorowe nie były, ale możemy się spodziewać, że jeszcze nie raz w tym roku młody Francuz pokaże się w czołówce dużego wyścigu.

Oscar Onley

Team Picnic PostNL (i każde jego poprzednie wcielenie) wyspecjalizował się w produkowaniu zdolnych zawodników. Problem zazwyczaj mają w tym, żeby ich w swoich szeregach utrzymać, ale to nie temat na teraz, bo teraz o Oscarze Onleyu. Brytyjczyk pokazał już w zeszłym roku kilkoma miejscami w Top10, że papiery na dobre ściganie ma i wydaje się, że ten sezon może zadecydować o tym, czy będzie w stanie nawiązać do sukcesów Wigginsa, Thomasa czy Froome’a. W tym sezonie w worldtourowych etapówkach jeszcze nie wypadł z dziesiątki, więc może pora wskoczyć na pudło?

Ivan Romeo

Kolarskie tradycje w Hiszpanii każą w każdym młodym zawodniku widzieć kolejnego wielkiego czempiona. Miguel Indurain, Roberto Heras (tak, znamy historię, ale to też nie o tym teraz), Alberto Contador i Alejandro Valverde — każda z nowych twarzy musi się mierzyć z porównaniami do tych nazwisk. Jaki będzie Romeo? Oby był kimś więcej niż kolejną iteracją Enrica Masa. Styl jego zwycięstw na jednym z etapów Tour de l’Avenir w 2023 roku czy na etapie Volta Valenciana pozwala mieć nadzieję, że będzie bardziej brawurowy niż jego obecny klubowy kolega. Po udanym początku roku przyszedł nieco słabszy występ w wyścigu ku słońcu oraz dwa DNF’y w E3 i Gent-Wevelgem, a jak wiemy – bruki dla Hiszpanów to taka przyjemność jak zjazd gołym tyłkiem po nieheblowanej desce.

Antonio Morgado

Postawmy sprawę jasno — musi być niezły, skoro chłopak w debiutanckim sezonie na poziomie WorldTouru zajął 5. miejsce w Ronde van Vlaanderen. W pozostałych brukowanych klasykach (poza 2. miejscem w Le Samyn) nie zrobił już takiej furory, ale doświadczenie zebrane podczas całej kampanii powinno w tym roku zaprocentować. Forma od początku sezonu też jest tam, gdzie trzeba, więc być może wreszcie ktoś z Półwyspu Iberyjskiego od czasu Juana Antonio Flechy powalczy na bruku, ale to może się wydarzyć albo dopiero wtedy, kiedy Tadej postanowi jednak nie chcieć wygrywać wszędzie albo jak Morgado zmieni ekipę. Kampania północnych klasyków nie poszła w tym roku po myśli Portugalczyka, ale też nie mógł liczyć na realizację własnych ambicji przy obecności Pogacara.

Matthew Brennan

Brytyjczyk od tego roku zasilił szeregi „pierwszej” drużyny Visma-Lease a Bike, a będąc jeszcze na gościnnych występach w barwach młodzieżówki zgarnął dwie wygrane w dwóch francuskich klasykach niższej rangi. Przeskoczył ponownie do pierwszego składu na Grand Prix de Denain i też wygrał. Kilka dni później wystartował kolejny szczebel wyżej i w worldtourowej Katalonii dołożył do worka zwycięstw dwa etapy. W wieku 19 lat pokazał się z doskonałej strony na brukach Roubaix i może się okazać, że Brytyjczycy nie dość, że doczekają się kolejnego wyśmienitego sprintera tuż po tym jak Manxman zakończył karierę, ale także zawodnika mogącego walczyć w północnych klasykach.

Kuba Szymański & Michał Kempa

(Visited 29 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

cztery × trzy =

Close Search Window