by

Jak pewnie wiecie z poprzedniego tekstu i moich storiesków, spędzam tej zimy trochę czasu na Costa Blanca. Choć całe życie kolarskie byłem team #majorka, to w związku ze zmianą specjalizacji na mtb i startem sezonu w okolicach Calpe, przerzuciłem się na zimowanie właśnie w tym regionie. Wiadomo, że w związku z moim niekrytym nie jaraniem się Calpe musiałem wymyślić jakieś inne miejscówki, a co za tym idzie poznać trochę więcej terenu. Krótko mówiąc: coś niecoś wiem o tym, jakże (zimą) kolarskim, obszarze. 


Znajomi piszą więc do mnie z najróżniejszymi pytaniami odnośnie regionu, logistyki, noclegów czy możliwości wypożyczenia roweru. No i właśnie ostatnio taka rozmowa natchnęła mnie do popełnienia owego tekstu. Znajoma zapytała gdzie polecam spanko (nie w Calpe, sztywniutko) i czy znam jakieś wypożyczalnie rowerów, bo jak na razie znalazła tylko elektryki, a elektryki to trochę siara mimo, że formy nie ma, no ale jednak wstyd. Teoretycznie moglibyście pomyśleć, że jako zawodowy kolarz podbiłbym jej obawy, bo przecież: jak to tak z silnikiem i to w ogóle nie jest true kolarstwo. ALE! Jako zawodowy kolarz wiem, ile się trzeba napracować, żeby spokojnie móc objechać kilkaset kilometrów tras w kilka dni. Pracując na pełen etat i nie mając zajawki na zwiftowe kręcenie zimą o formę, pozwalającą nam wskoczyć i od strzała czerpać przyjemność z długich jazd jest, delikatnie mówiąc, niełatwo. Umówmy się natomiast, że przyjechać z polskiej zimy w ciepłe żeby w pierwszy dzień zrobić “stówkę” i 2+ w pionie i przespać trzy kolejne dni, to dosyć słaby plan na wyjazd. Tu z pomocą przychodzą elektryki! Z elektrykiem totalnie nie musimy się przejmować takimi ograniczeniami. Bierzecie bucketlist z naszych poradników, planujecie sobie trasę i hulaj dusza bomby nie ma! Widoczki, długie podjazdy, szybkie zjazdy, kawka i ciacho po drodze, może większy lunchyk. Korzystać do woli! A przy tym wszystkim to dalej rower, nie motocykl czy skuter.

Nawet na najmocniejszych elektrykach pedałować trzeba, więc o aktywność nie musicie się martwić. Jak to mówią: wilk syty i owca cała. Więc czy musicie się martwić, że to siara? Nie musicie! Elektryki dostają certyfikat i aprobatę fajności od (prawie) całej redakcji Kultury Kolarskiej. 

(Visited 286 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

cztery × dwa =

Close Search Window