by

…beretem i tam się zatrzymaj. ;)

Ostatnio „modnym” stało się narzekanie na Calpe (co może dziwić ze względu na fakt, iż przecież co zimę zmierzają tam tysiące amatorów i setki prosów). Swoje zdanie w tej kwestii przedstawili m.in.: Michał Kempa z Pawłem Bernasem (tu) oraz Krzysiek Sienkiewicz (tu). Moje zdanie, od opublikowanego w 2019 roku tekstu, również się nie zmieniło – rozumiem, dlaczego ktoś może chcieć się tam zatrzymać, ja jednak niezmiennie czuję się lepiej, mieszkając nieopodal. Jak to mawiają: jeden lubi czekoladę, drugi jak mu nogi śmierdzą. Powszechna zgoda panuje jednak w jednej kwestii: Costa Blanca rządzi. Umówmy się zatem, że postawimy sobie znak równości pomiędzy nazwą miasta a nazwą regionu – przewodnik, który znajdziecie poniżej, ma w miarę uniwersalne zastosowanie, niezależnie od tego, czy skoszarujecie się w Calpe, Altei, Afas del Pi, l’Albir, Benidormie, La Nucii, Polop, Xalo, Pego, Denii, Morairy czy nawet El Campello. Zatem: pax między chrześcijany!

—-

Jak dotrzeć?

fot. Maciej Proficz

To jedna z trzech głównych (moim zdaniem) zalet regionu: dwa duże lotniska, obsługujące oczywiście m.in. tanie linie. Do Alicante czy Walencji dostaniecie się z każdego głównego portu lotniczego w Polsce czy to „Ryanem” czy „Wizzem” (a w zanadrzu pozostają jeszcze np.: Praga, Drezno czy Berlin). Transfer z lotniska również nie nastręcza żadnych problemów – jeśli nie wystarczy autobus, w internecie znajdziecie bez liku ofert mniej lub bardziej oficjalnego przewozu z lotniska w dowolne miejsce na wybrzeżu.


Opcją pozostaje również transport lądowy – jeśli planujecie zostać na Costa Blanca nieco dłużej, podróż samochodem (w który zapakujecie zdecydowanie więcej, niźli pozwalają limity linii lotniczych) nie wypada najgorzej – to koszt ok. 2.000-2.500 złotych, lecz a) przywieźliście z sobą pół domu, b) macie auto do dyspozycji na miejscu.

Trasy

fot. Maciej Proficz

Oj… Pierdyliard. Jedyne ograniczenie (szczególnie dla zatrzymujących się w Calpe): zdecydowana większość tych „widokówkowych” to co najmniej trzy godziny w siodle. Ale… TU JEST NAPRAWDĘ ŁADNIE. I to gdzie się nie obejrzysz. To druga główna zaleta regionu. Stosunkowo ciężko jest znaleźć płaską rundę – zwykle „płasko” = 1000 metrów w pionie na 100 kilometrów jazdy, ale nie jest to na pewno miejscówka, która kompletnie wyklucza spokojne wprowadzenie w sezon czy początek przygody z rowerem szosowym. Da się w miarę lekko, w miarę łatwo i bardzo przyjemnie – wszystko kwestią odpowiedniego zaplanowania trasy. Z pomocą w tej materii przyjdzie oczywiście niezastąpiona Strava – wystarczy bowiem, że przejrzysz jakikolwiek segment i trasy przezeń wiodące. Gwarantuję Ci, że w 90% przypadków jeźdźcy startowali w Calpe. (To zresztą moja ulubiona metoda w nowym miejscu – otwieram kartę segmentu, który mnie interesuje i przeglądam trasy, w trakcie których został przejechany. Spośród nich wybieram pętlę o interesujących mnie parametrach długości trasy i sumy przewyższeń. Polecam.)

Pogoda

fot. Maciej Proficz

…jaka jest, każdy widzi. Każdy, kto wpisze w Google „sunniest city in Europe”. I tyle w temacie, w sumie. Jak to podsumował Paweł Bernas: „Jest dobrze. Nie są to Wyspy Kanaryjskie, ale nie rozczarujecie się. Chyba że przyjdzie front – wtedy się rozczarujecie, ale tenże wszędzie może Was dopaść. Generalnie zimą 15+ raczej gwarantowane, a okolice dobrych 20 pojawiają się nierzadko. Najbardziej kapryśny pogodowo będzie luty, chociaż to nadal nie jest polska kapryśność pogodowa, więc nie ma co narzekać.”
Nic dodać, nic ująć. I to trzecia główna zaleta Costa Blanca – stabilne „między przyzwoicie a zajebiście”. Drobna uwaga: ścisłe okolice Alicante (czyli np.: El Campello) to takie +2 do +3 odczuwalnej w stosunku do Calpe. Sprawdzone.

Spanie

fot. Maciej Proficz

„Byle nie w Calpe!”, he he he. ;)
A bardziej serio: zewsząd i tak zaliczysz wszystko z bucket list poniżej, celuj więc w optimum pod względem stosunku jakości do ceny. Jeden będzie potrzebował ciszy, spokoju i relatywnej bliskości gór, drugi natomiast: kolarskiego vibe’u Calpe. (Chciałoby się napisać, że trzeci – tłumu najebanych Brytoli w Benidormie, ale jakoś wśród kolarzy nie widzę koneserów tego typu rozrywki). Każdy znajdzie coś dla siebie na Airbnb czy Booking.com. Często wybieraną opcją są również zorganizowane wyjazdy. I nie, nie każdy z nich ląduje w Calpe. Są operatorzy, którzy wolą Alteę, są Ci, którzy kwaterują swoich podopiecznych w Pego a są i tacy, którzy bazują w El Campello. Do wyboru, do koloru.

„Kolarskość”

fot. Maciej Proficz

„Remco ma tu dom”. Dla większości to wystarczająca rekomendacja. Jeśli nie Remco, kilkuset prosów spotkasz tu na pewno. Również i oni cenią sobie przecież trzy, wymienione przeze mnie, zalety Costa Blanca. A i w dzień wolny jest tu co robić. Padel, trekking na Ifach, kawka w Morairze czy gokarty pomogą, choć na chwilę, zapomnieć o zaplanowanych nazajutrz kilometrach. Wieczorem zaś, obowiązkowo, próba doprowadzenia do bankructwa któregoś z licznych przybytków typu all-you-can-eat. ;)
10/10

Bucket list

fot. Maciej Proficz

Coll de Rates – przedstawiać nie trzeba. Drugi najbardziej znany Przegibek świata. :)
Segment: https://www.strava.com/segments/15812499

Vall d’Ebo – jeden z najładniejszych (i najłatwiejszych) podjazdów w okolicy
Segment: https://www.strava.com/segments/23051934

Puerto Tudons – czyli tak zwane „anteny”. Najbliższa Calpe przełęcz ponad 1000 m.n.p.m.
https://www.strava.com/segments/12883864

Cala el Portet – czyli „murek”. Chyba najczęściej „kolarsko” fotografowane miejsce w tej części Europy. Ty, dwie parówki, Instagram. Pozycja obowiązkowa. ;)

El Castell de Guadalest – Tu. Jest. PIĘKNIE. Ruiny zamku na skale, niewielkie miasteczko i szmaragdowa toń jeziora w tle. Sztos! Ach! Gdy już tam dotrzesz, nie zapomnij objechać wspomnianego jeziora!
Segment: https://www.strava.com/segments/12080724

Cumbre del Sol – ścianka, która często pojawia się w programie Vuelty. Równie popularna wśród amatorów, co wśród ortopedów. ;)
Segment: https://www.strava.com/segments/5270481

Tollos – również „vueltowy” podjazd, łatwy do połączenia z Vall d’Ebo.
Segment: https://www.strava.com/segments/22537486

Sierra de Bernia – najbliższy Calpe relatywnie długi podjazd (ze sztywnymi fragmentami).
Segment: https://www.strava.com/segments/6874616

La Vall de Laguar – malowniczy, z rzadka uczęszczany podjazd wąską drogą. Praktycznie pozbawiony ruchu samochodowego.
Segment: https://www.strava.com/segments/4335874

Pla de Petracos – kolejny malowniczy, z rzadka uczęszczany podjazd wąską drogą. Praktycznie pozbawiony ruchu samochodowego. ;)
Segment: https://www.strava.com/segments/11758600

Hell Road – Edzia Wam wytłumaczy. ;)
Segment: https://www.strava.com/segments/9082189

Jeśli natomiast potrzebujecie gotowych inspiracji, zarówno ja (w wersji amatorskiej), jak i Paweł (w wersji zawodowej), będziemy tłukli kilometry po Costa Blanca przez najbliższe 6-7 tygodni. Zapraszamy do podglądania.

(Visited 478 times, 1 visits today)

One Reply to “Calpe – kochaj albo rzuć”

  1. Robert pisze:

    Tak, jeszcze nie byłem. Czuję się zachęcony 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

12 + 6 =

Close Search Window