
Mistrzostwa świata to impreza jedyna w swoim rodzaju. I nie chodzi tu tylko o splendor, związany z noszeniem tęczowej koszulki, ale i fakt, że zmagania te dają szansę pokazania się całemu światu zawodnikom, o których inaczej prawdopodobnie nigdy byśmy nie usłyszeli. Udało nam się porozmawiać z kilkoma z nich, by poznać ich motywacje, drogę do wyścigu w Glasgow i wrażenia związane z wyjątkowym, jakby nie było, startem.
Przed startem niedzielnego wyścigu najwięcej mówiło się rzecz jasna o faworytach do medali (tu raz jeszcze szacun dla Pawła Bernasa, który rozczytał podium ze stuprocentową celnością), choć… w ramach ciekawostki wspominano o jadącym z „dziką kartą” reprezentancie Watykanu. Rien Schuurhuis, bo o nim mowa startował już przed rokiem i jechał nawet w ucieczce. W Glasgow również próbował takiej akcji, ale skończyło się na „zawieszeniu” między odjazdem, a główną grupą. Ten czempionat był jednak okazją do oglądania w akcji wielu niezwykle ciekawych, kolarskich nacji.
Akcję zaczepną próbował przeprowadzić Hasani Hennis z… Anguilli, a w peletonie mieliśmy też zawodników z… Wysp Zielonego Przylądka, Ugandy, Mauritiusu czy Brytyjskich Wysp Dziewiczych. Czy można oglądać ich w imprezach UCI? Zdarza się to niezwykle rzadko. Czy są one transmitowane w TV? Właściwie nigdy. Dla takich kolarzy to okno wystawowe. Prawdziwe święto, dzięki któremu mogą pokazać się całemu światu. Bywa, że ze znakomitym skutkiem.
Charles, Uganda
– Nie przygotowywałem się typowo, poprzez starty na szosie, ale robiłem co mogłem, by na mistrzostwa być w najlepszej, możliwej formie – mówi nam Charles Kagimu, który reprezentował Ugandę. Niewiele zabrakło, by w Glasgow… w ogóle nie pojechał. Wszystko z powodu kraksy, która przydarzyła mu się 25 lipca, niespełna dwa tygodnie przed MŚ. – Aż do piątku i rekonesansu trasy nie byłem pewien, czy wystartuję – wspomina.
Pytany o trasę, odpowiada krótko. – Rollercoaster. Każdy rodzaj terenu, jaki możesz sobie wymyślić – twierdzi. On przed sobą ma jeszcze występ w jeździe indywidualnej na czas i to na niej najmocniej się skupia. – Nie chcę mówić o planach ani myśleć o czymkolwiek innym – zaznacza.
I trudno mu się dziwić, bo jest mistrzem Afryki w walce z zegarem. W lutym, w Akkrze zdeklasował rywali. W sezonie 2023 jeździ w ekipie Kenyan Riders, ale wcześniej występował w drużynach Continental – ProTouch (2022) i BikeAid (2017-2022).
Christopher. Mauritius
Historię swojego kraju napisał Christopher Rougier-Lagane. Stał się pierwszym w historii reprezentanem Mauritiusu, a by osiągnąć ten cel musiał przejść długą i krętą drogę. Podwójny mistrz kraju tam, gdzie startował notował jednak znaczące wyniki. Jeden z najbardziej znanych, afrykańskich wyścigów – Tropicale Amissa Bongo (2.1) ukończył na trzeciej pozycji a w „domowym” Tour de Maurice (2.2) był drugi. Łącznie punktów UCI nazbierał całkiem sporo – aż 330. Gdyby przełożyć to na „polski” grunt – więcej mają tylko Michał Kwiatkowski, Rafał Majka i Stanisław Aniołkowski.
– To był ciężki i pracowity rok, pełen startów w imprezach UCI, głównie w Afryce. Przygotowania do MŚ nie były idealne, bo nie miałem w nogach odpowiednio „mocnych” startów. Ciężko trenowałem w ojczyźnie. To był ciężki wyścig, na niezwykle wysokim poziomie. Jestem dumny, że mogłem brać w nim udział – mówił nam, dodając, że już przymierza się do występu w igrzyskach w Paryżu. Póki co wciąż jest jednak w Glasgow. Ze swoją drużyną wziął we wtorek udział w rywalizacji w sztafecie mieszanej.
Darel. Brytyjskie Wyspy Dziewicze
Mówiłem o starcie w MŚ jako „oknie wystawowym” i tak patrzy też na to trzeci z naszych bohaterów, Darel Christopher z Brytyjskich Wysp Dziewiczych. 32-latek w ubiegłym roku ścigał się w barwach Nice Metropole, choć nie ma z tą ekipą najlepszych wspomnień i, jak mówi, nadal toczy spór. Ma nadzieję, że dzięki występowi w czempionacie łatwiej będzie mu znaleźć nową przystań, by dzięki temu ułatwić sobie nieco walkę o start w IO. Co ciekawe, jego poziom rywalizacji… nie zaskoczył.
– Ścigałem się już na podobnym kilkukrotnie. Dla mnie to było bardziej wyzwanie w sferze mentalnej, zwłaszcza po tym, co mnie spotkało w poprzednim sezonie – przyznał. Jego wysiłki skupiają się teraz na znalezieniu sposobu, by inkasować rankingowe punkty.
Porozmawiać, choć krótko, udało nam się jedynie z trójką, choć podobnych jej bohaterów wyścig w Glasgow miał zdecydowanie więcej. W momencie, gdy kolejny raz pochylicie się nad geniuszem Mathieu van der Poela, wspomnijcie i o nich, bo również toczą swoje małe bitwy. Czasami równie istotne, co ta Holendra.
Last modified: 08/08/2023