by

Czy Strade Bianche to najlepszy wyścig jednodniowy w kalendarzu World Tour do oglądania na żywo? Oczywiście! Ale nie pozostawię Cię, drogi Czytelniku, jedynie z udowodnieniem moich racji. Podpowiem Ci jak wyciągnąć z tego doświadczenia najwięcej, jak się tam dostać, co zobaczyć oprócz wyścigu i gdzie wypić najlepsze espresso. Andiamo!

Źródło: Strade Bianche

Zacznijmy od “dlaczego”.

Być może przychodzi Ci do głowy, że przecież są inne wyścigi, które w przeciwieństwie do Białych Dróg, porasta nieskończona ilość legend i splendoru. Na przykład imprezy, takie jak Paris-Roubaix, gdzie kibice posuwają się do kradzieży kawałków kostek brukowych, aby zabrać do domu odrobinę jego historii. W porządku, ale splendor nie równa się dogodnej ofercie widowiska dla kibiców obecnych na miejscu. Strade Bianche zaś, choć gości w World Tourze dopiero od 2017 roku, ma do zaoferowania wiele w tej materii.

W zasięgu nóg.

Nie przychodzi mi do głowy żaden inny wyścig w cyklu World Tour, którego kluczowe strefy można pokonać kilkuminutowym spacerem. Mało tego, można je pokonać z doskonałą kawą i panini w dłoni, ale do gastronomii jeszcze wrócę. Będąc w Sienie, da się obejrzeć start peletonu, ikoniczny podjazd Via Santa Caterina, gdzie często rozgrywają się losy wyścigu (kto nie widział spektakularnego ataku MvdP w 2021 roku, to zapraszam natychmiast na Youtube’a) i oczywiście metę na Piazza del Campo. Tam właśnie można śledzić całą transmisję na ogromnym telebimie, wśród innych, rozentuzjazmowanych kibiców. Na placu tworzy się swoista strefa kibica, która urzeka atmosferą i porywa emocjami. W tym roku organizatorzy postanowili dodatkowo rozpieścić widownię i w ostatniej fazie wyścigu, zaraz pod Sieną, peleton pojedzie dwie pętle, co daje dwie okazje do oglądania zawodników na żywo. A ponieważ Strade Bianche najpierw jadą kobiety, a zaraz po nich potem mężczyźni, to tych okazji robi nam się znacznie więcej.

Źródło: Strade Bianche

Doskonała obsada

Każdego roku możemy śmiało zakładać w ciemno, że lista startowa nas nie zawiedzie. Początek marca to gorący okres we włoskim kolarstwie i dla zespołów dogodną logistycznie opcją jest pozostanie tam dłużej. No i właśnie – Ty też możesz zostać tam dłużej i jeszcze mocniej doświadczyć kolarstwa na żywo. 2.03 startuje Strade Bianche, dwa dni później etapówka Tirreno-Adriatico i 16.03 pierwszy Monument – Milano-Sanremo. W tym czasie konkurencyjną imprezą jest tylko etapowy wyścig Paryż-Nicea, dlatego właśnie największe nazwiska częściej odnajdziemy w Italii. I pewnie też dlatego, że jest tam cieplej.

Siena, ach to ty.

Istnieje spore ryzyko, że gdy raz zobaczysz Sienę, to zakochasz się w niej na zawsze. Miasto zachowało w pełni antyczną strukturę i zachwyca swoimi ciepłymi tonacjami, zabytkowym centrum i toskańskimi pejzażami dookoła. Możesz pooglądać zdjęcia Sieny, żeby upewnić się, że warto, ale polecam dać się zaskoczyć, bo nie przesadzając – zdjęcia nie oddają jej piękna na żywo. Skoro już wspominam o zwiedzaniu, to nie może się ono obyć bez eksploracji oferty gastronomicznej i tutaj polecę jeden, szczególny bar, który jest zaraz przy Via Santa Caterina. Torrefazione Fiorella to chyba najbardziej włoskie miejsce w jakim byłam, a znaleźć tu można wyśmienitą kawę, dolci (czyli słodkości, takie jak cannoli, czy croissanty, które włosi zwą cornetto) i niepowtarzalną atmosferę, która przywodzi na myśl scenę we włoskim barze z “Jedz, módl się i kochaj”, ale w towarzystwie kibiców kolarstwa. A za kawę, jak to we Włoszech, płaci się mniej niż w Polsce. W kwestii jedzenia mogłabym coś polecić, ale uważam, że w Sienie trudno skusić w tej materii. W dniu wyścigu trzeba się jednak czasem naszukać wolnego stolika.

Źródło: Strade Bianche

Gdzie warto kibicować?

Jasne, że wszędzie na trasie wyścigu, ale dla mnie najlepszym miejscem jest właśnie Via Santa Caterina. Tam zwykle można podziwiać mordercze ataki i potężne zmęczenie zawodników z bliska. Zawodnicy nie jadą szybko (bo ta ściana jest przerażająco stroma) i dzięki temu można się im bliżej poprzyglądać, a nawet przeczytać nazwy marek rowerowych na ich sprzęcie. Kto był na płaskim wyścigu, ten wie ile widać przy takich prędkościach. Podpowiem, niewiele widać.

Na Santa Caterinie trzeba ustawić się wcześniej, bo miejsca za barierkami jest niewiele, a lokalizacja jest niezwykle atrakcyjna. Słowem – jak już tam staniesz to się stamtąd nie ruszasz. Ale nie będziesz narzekać tam na nudę – w oczekiwaniu na pro peleton, ten podjazd pokonują amatorzy na szosach, a kibice ich dopingują niczym najbardziej oczekiwane gwiazdy kolarstwa.

Źródło: Strade Bianche

A w sumie to sam/a sobie pojedź Strade Bianche.

I to dzień później. W niedzielę 3.03 odbywa się coroczna impreza dla amatorów, towarzysząca Białym Drogom. Są dwa warianty trasy – 138,5 km, albo krótsza, która liczy 87 km, a obie kończą się oczywiście na legendarnym Piazza del Campo. Startujący w wyścigu rozpoczną zmagania w Sienie i pojadą przez szutry rozjeżdżone poprzedniego dnia przez prosów. Ta impreza przyciąga ogromne ilości chętnych – jeśli w niej wystartujesz, to pewnie wśród plus minus 7 tysięcy zawodników. Teraz jak sobie o tym myślę, to musi być niezrównane doświadczenie dla zwycięzcy – pokonać tak ogromną ilość konkurentów.

Jeśli już szukasz rejestracji, to muszę cię rozczarować, bo zapisy są już dawno zamknięte. Ale przecież może to być Twój plan na Strade Bianche 2025. Przynajmniej jest więcej czasu, żeby odłożyć jeszcze na wpisowe (około 100 EUR). Ale na kibicowanie tegorocznym amatorom nie jest za późno.

Źródło: Strade Bianche

Którędy na wyścig?

Osobiście uważam, że najbardziej trafnym wyborem będzie Bolonia. Tanie linie lotnicze oferują loty z Wrocławia, Krakowa i Warszawy. Bolonia jest moim wyborem dlatego, że to idealna baza wypadowa, a lotnisko znajduje się w mieście, dzięki czemu dojeżdża tam zwykła komunikacja miejska i nie trzeba martwić się transferami. Kolejnym powodem, dla którego faworyzuję tę lokalizację jest fakt, że to miasto studenckie, co sprawia, że ani noclegi, ani jedzenie nie rujnują mi budżetu. Dodatkowo Bolonia jest przepiękna, a miły wiosenny spacer może zaprowadzić w inne kolarskie rejony – na słynny podjazd San Luca.

Z Bolonii do Sieny jedzie pociąg (dwie godziny z minutami), kursują także autobusy Flixbus. 

Jeśli wybieramy się na dłużej niż sam wyścig, to dookoła mamy same włoskie miasta-perły, które wręcz trzeba w życiu zobaczyć. Pociągiem do Florencji mamy 40 minut, do Wenecji półtorej godziny, do nadmorskiej Ravenny nieco ponad godzinę, do Pizy około dwie i godzinę do Mediolanu. Jest co robić i jest co zwiedzać.

Inne miasta nieopodal Sieny, do których mamy dogodne połączenia lotnicze z Polski to Mediolan i Piza. Z obu miast dojedziemy na wyścig pociągiem.

Podsumowanko.

Powtórzę za tezą ze wstępu, że Strade Bianche to najlepszy wyścig jednodniowy do oglądania na żywo. Szczególnie polecam go tym, którzy jeszcze nigdy nie oglądali kolarstwa na żywo i potrzebują nieco więcej fajerwerków niż tylko mignięcie zawodników i muśnięcie wiatru po całodniowym staniu gdzieś w polu (to też jest fajne, ale już dla koneserów na etapówkach). Mocno zachęcam do wyjazdu i przy okazji małej, włoskiej przygody. Jeśli namówiłam Cię na taką wycieczkę, to chętnie przeczytam o Twoich wrażeniach na profilu @kulturakolarska. Moją ulubioną lokalizację do kibicowania już znasz 🙂

(Visited 361 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

jeden + 14 =

Close Search Window